Wednesday 17 November 2010

BUILDING YOUR PROTAGONIST

We have already been using screenwriting tips given by one of the best in business in Poland - Piotr Wereśniak.

Tonight I'd like you to read what he has to say about the protagonist in your story. It's a bit longish read but fantastically amusing (and in Polish) ;-)

The following text is an excerpt from Piotr's book(let) called "Alchemia scenariusza filmowego" - the full text can be found on his home website.

=================================

Postacie — czyli podstawa…

Każda fabuła składa się z co najmniej jednej postaci. Innego wyjścia nie ma. Fabuła bez postaci nie jest fabułą. Postacie są ważne, bo to przez nie opowiadamy historię. Postacie są ważne, bo to głównie na nie będzie patrzył widz w kinie. Żeby nie wiem jaka była scenografia, żeby nie wiem jakie były plenery, rekwizyty, wybuchy, efekty, montaż, muzyka i co tam jeszcze można w filmie pocisnąć — zawsze widz będzie chciał spojrzeć bohaterom w oczy. Twarz ludzka zawsze jest dla widza najciekawsza. A ze wszystkich twarzy w filmie najciekawsza jest twarz głównego bohatera.

Główny bohater — czyli hiroł…

Nie ma tu miejsca na zajęcie się szczegółową analizą roli, miejsca i struktury postaci pierwszoplanowych, drugoplanowych, epizodycznych itd. Zajmę się więc głównym bohaterem. Wszystkie inne postacie w filmie powinny być zbudowane według podobnych recept co główny bohater z tym, że oczywiście nie powinny być „główne”.

Widz musi pokochać głównego bohatera od pierwszego wejrzenia, od pierwszej sceny. Jeśli nie pokocha, to wyjdzie z kina z głębokim przekonaniem, że go olano. I będzie miał racje — widz prawie zawsze ma rację.

Widz musi się identyfikować z głównym bohaterem. Musi na dwie godziny stać się nim. Musi myśleć jak on, podejmować decyzje, musi wybierać. Widz musi się bać o głównego bohatera, musi się z nim cieszyć i z nim płakać. A w końcu musi się zmienić wraz z głównym bohaterem. Musi zrozumieć to, co zrozumiał główny bohater w wyniku wydarzeń całego filmu.

Nieźle, co? Tylko jak, kurde, zrobić, żeby tak było? Oto jest pytanie.

Po pierwsze główny bohater musi być człowiekiem z krwi i kości. Musi mieć swoją przeszłość, wspomnienia, dzieciństwo, musi mieć swoją teraźniejszość, coś co robi najlepiej, coś co lubi, coś czego nienawidzi. Musi mieć przyjaciół i wrogów, musi mieć swoje przyzwyczajenia, pragnienia, marzenia.

Wymyślanie głównego bohatera to wymyślanie nowego, całego, spójnego człowieka. Człowieka fascynującego i specjalnego — główny bohater, jak mawiają pragmatyczni Amerykanie, musi być „bigger than life”. Czyli mówiąc bardziej po naszemu musi być niezwykły.

Główny bohater musi mieć jakąś cechę wyróżniającą go z tłumu.

William Munny z BEZ PRZEBACZENIA nie jest zwykłym farmerem małorolnym walczącym ze świniami w zagródce. To były rewolwerowiec. Należy dodać — rewolwerowiec niezwykły — otóż jest szybki i celny tylko po pijaku. Na trzeźwo nie wie, po której stronie nosi rewolwer.

Postać grana w Titanicu przez Leonardo Di Caprio nie jest zwykłym amerykańskim everyboyem. To artysta — maluje, szkicuje, wraca właśnie z Paryża, mekki artystycznej bohemy.

Sundance Kid i filmu BUTCH KASSIDY I SUNDANCE KID nie jest tylko roześmianym i beztroskim amerykańskim blondynem z buzią Roberta Redforda. To król rewolwerowców — najszybszy rewolwerowiec wszechczasów, na sam dźwięk jego imienia sikają w spodnie najodważniejsi.

Przypomnijcie sobie scenę z CZTERECH PANCERNYCH (odcinek ZAŁOGA) kiedy to porucznik Olgierd Jarosz kompletuje załogę czołgu Rudy. Każdy z załogantów ma jakąś umiejętność specjalną — Olgierd zna się na chmurach (wiedza), Grigori wbija czołgiem gwoździe w drzewo (precyzja), Gustlik te gwoździe wyciąga (siła), a Janek Kos? Janek jak się okazuje świetnie strzela i… ma psa. A jakże! W załodze żadnego czołgu nie ma psa, a w Rudym jest. I tak właśnie się konstruuje głównych bohaterów — zawsze muszą mieć w sobie coś niezwykłego i fascynującego. Za to właśnie kocha ich widz.

Główny bohater musi czegoś chcieć. Najlepiej jeśli chce czegoś o co musi walczyć w filmie. Niech cały czas stają mu na drodze przeszkody, niech to czego chce wciąż mu umyka, niech osiągnięcie tego będzie niemożliwe. Cały czas niech będzie zmuszony do dokonywania trudnych wyborów. Jeśli oglądaliście MATRIX wiecie o czym mówię. Jeśli nie oglądaliście — zobaczcie.

Główny bohater musi mieć coś (kogoś!), co jest dla niego najważniejsze. Jeśli oglądaliście FATALNE ZAUROCZENIE to wiecie co jest najważniejsze dla postaci granej przez Michaela Duglasa.

Główny bohater musi działać. Jeśli oglądaliście WEJŚCIE SMOKA to wiecie o czym mówię. Jeśli oglądaliście serię OBCEGO nie macie najmniejszych wątpliwości. Bohater musi działać. Nie gadać, nie myśleć, nie knuć, nie leżeć i pachnieć — działać.

„Podróż” bohatera — czyli od tąd do tamtąd…

Główny bohater musi się zmieniać. Musi być inny na początku i na końcu filmu. Musi coś zrozumieć, musi się czegoś nauczyć — a widz razem z nim.

Zobaczcie jak zmieniają się bohaterowie w filmach Kieślowskiego. W NIEBIESKIM, CZERWONYM, BIAŁYM. Zobaczcie jak innym facetem jest Maciek Chełmicki na początku POPIOŁU I DIAMENTU od tego, który w końcowej scenie ginie trafiony serią z karabinu. Przypomnijcie sobie LEONA ZAWODOWCA. Leon na początku niewiele się różni od swojej roślinki — jest nikim — chłodną, nieludzką maszyną do zadawania śmierci. Kim jest na końcu filmu? Jest świetnym facetem, który dzięki pewnej dziewczynce zrozumiał czym są uczucia.

Główny bohater musi przebyć drogę od tąd do tamtąd — musi się zmienić. I musi nas — widzów zabrać w swoją „podróż”. Zobaczmy w jaką podróż zabiera nas LEON. Jeśli nie widzieliście tego filmu, to nie chce mi się z wami gadać…

Przyjrzyjmy się postaci Leona — wysoki, mało mówi, nie umie czytać, trochę jakby półdebil. Czy jest w nim coś niezwykłego? Niestety tak — to zawodowy morderca — absolutny mistrz w swoim niełatwym fachu. Widzimy to już na początku filmu.

Czego chce Leon na początku filmu? Chce spokojnie wykonywać swój zawód. Chce być „niewidzialny”, nie chce się wyróżniać, nie chce się rzucać w oczy. Chce być anonimowy. Chce być mordercą.

Na czym najbardziej mu zależy — na swojej roślince, szklance mleka i… anonimowości oczywiście.

Nagle jego świat wywraca się do góry nogami — spotyka nieletnią nastolatkę. Rodzi się między nimi coś jakby uczucie — dla bezpieczeństwa (dziewczynka jest nieletnia) nazwijmy to przyjaźnią.

Leon zaczyna podejmować niełatwe decyzje: Czy pozwolić dziewczynce zostać? Pozwala. Czy zacząć ją uczyć morderczego fachu? Zaczyna. DLACZEGO??? Przecież to zupełnie na przekór temu czego do tej pory od życia chciał. Dlaczego? (kino kocha takie konflikty interesów).

Otóż dlatego, że nagle Leon polubił dziewczynkę. Do tej pory jego kontakty z drugim człowiekiem kończyły się zazwyczaj śmiercią tego człowieka. Teraz, nagle Leon odkrył, że na kimś mu zależy. Zawodowy morderca odkrył miłość (nie mam najmniejszych wątpliwości, że to film o miłości).

Pod koniec Leon jest już innym człowiekiem (a my razem z nim). Odkrył miłość, jest ktoś na kim mu zależy, jest ktoś, kogo kocha.

Zawodowy morderca odkrył miłość i dzięki temu stał się człowiekiem — oto podróż głównego bohatera w filmie Luca Bessona. Wspaniałe.

Podobnych przykładów jest dokładnie tyle samo ile dobrych filmów. W dobrym filmie główny bohater zawsze ewoluuje, zawsze dokonuje wyborów sprzecznych z samym sobą, zawsze jest w konflikcie ze swoimi przeciwnikami, zawsze musi działać, zawsze ma dylemat, zawsze musi pokonać szereg przeszkód, zawsze musi być w coś (kogoś!) mocno zaangażowany emocjonalnie.

Emocje!!! To podstawowy budulec, z którego buduje się głównego bohatera. Pan Bóg stworzył człowieka z gliny. Scenarzysta buduje swojego głównego bohatera z emocji.

Cel i zadanie — czyli o co mu k…ucze chodzi…

Pamiętacie ileż to razy oglądając zły film zastanawialiście się o co chodzi głównemu bohaterowi. Czego gościu się tak miota? O co tu k…ucze chodzi? Takich pytań nigdy nie ma, jeśli film jest dobry. Nigdy. Wiecie dlaczego? Bo w dobrym filmie główny bohater (pozostali zresztą też) ma swój cel, do którego konsekwentnie dąży i ma do wykonania swoje zadania, które albo go zbliżają do celu, albo nie.

Pamiętacie detektywa Millsa z filmu SEVEN? Nawet mi nie mówcie, że nie widzieliście tego filmu… To lektura obowiązkowa — zresztą wszystkie filmy Davida Finchera są obowiązkowe.

Detektyw Mills (wraz ze swoim partnerem granym przez cudownego Morgana Freemana) ma bardzo prosty cel — znaleźć maniakalnego zabójcę mordującego według klucza: „siedem grzechów głównych”. To jest jego cel. By go osiągnąć musi uporać się z poszczególnymi zadaniami — czyli kolejnymi zabójstwami maniaka. Musi przeanalizować poszczególne zbrodnie, znaleźć elementy wspólne, podobne ślady, poszlaki, musi ułożyć tę układankę — bez tego nie dojdzie do celu. Widz oczywiście podąża za Detektywem Millsem — zadanie po zadaniu — wprost do celu. Pytanie „O co gościowi chodzi?” jest w tym filmie niemożliwe — to po prostu widać.

Zostańmy przy Fincherze — gościu wie jak robić kinko. Repley budzi się z hibernacji na planecie więziennej. Dookoła sami ześwirowani zwyrodnialcy zesłani tu na dożywocie. Szybko okazuje się, że w kapsule ratunkowej wraz z Repley był OBCY. Fuck!

Cel Repley jest prosty — zabić OBCEGO nim on zabije wszystkich wkoło i zniszczy ludzkość. Zadanie? Po pierwsze przekonać więźniów-zwyrodnialców, że zagrożenie jest realne, po drugie przygotować zespołową taktykę walki z obcym, po trzecie wykonać plan razem z więźniami. Nie muszę chyba dodawać jak wiele przeszkód i niebezpieczeństw spotyka Repley na drodze do celu — pamiętacie scenę przepuszczania OBCEGO przez kolejne śluzy w korytarzach planety więziennej? Tego się nie zapomina…

Weźmy innego świetnego reżysera — Clint Eastwood. Jaki jest cel Williama Munny z jednego z najlepszych westernów w historii kina — BEZ PRZEBACZENIA? Cel jest prosty — Munny potrzebuje kasy. Jakie musi wykonać zadanie by osiągnąć cel? Musi zabić. I tu jest problem, tu jest wewnętrzny konflikt bohatera. Munny już dawno przestał zabijać, teraz chce być dobry, ma dzieci, ma dom, nie chce być mordercą. Potrzebuje jednak kasy, a zabójstwo jest jedynym szybkim sposobem na jej zdobycie. Czujecie jak to sprytnie wymyślone — żeby móc być uczciwym Munny potrzebuje kasy, żeby zdobyć kasę, musi zabić — czyli zapomnieć o uczciwości. To właśnie jest kino.

Podobnie jest w MILCZENIU OWIEC. Widziałem ten film ze dwadzieścia razy i mogę do oglądać bez końca. Clarice Starling jest młodą agentką FBI. Jej celem jest walka ze złem, ściganie złoczyńców i zamykanie ich do więzienia. Teraz musi znaleźć Buffalo Billa — kompletnie walniętego seryjnego zabójcę, który upodobał sobie obdzieranie kobiet ze skóry. Żeby tego dokonać musi się zaprzyjaźnić z innym świrem — doktorem Hannibalem Lecterem — seryjnym zabójcą, który zjadał swoje ofiary, popijając wybornym Chianti. Widzicie tę jakże piękną sprzeczność między celem a zadaniem głównej bohaterki. Żeby złapać jednego maniaka musi się zaprzyjaźnić z innym maniakiem, bo tylko on potrafi pomóc w znalezieniu Buffalo Billa. Nie muszę dodawać, że młodej, ambitnej, i pełnej pogardy dla zła agentce FBI nie jest łatwo zaprzyjaźnić się z dr Hanibalem Lecterem. Ale cóż… tak właśnie się konstruuje głównych bohaterów w dobrych filmach.

Główny bohater musi działać, musi mieć swój cel i kolejne zadania do wykonania. Jeśli zadania są sprzeczne z celem i z tym kim jest bohater — tym lepiej dla widza. Im więcej kłód rzucimy pod nogi głównemu bohaterowi w drodze do celu — tym lepiej dla widza. Im więcej główny bohater będzie musiał dokonać trudnych wyborów — tym lepiej dla widza. A widzowi musi być w kinie dobrze. Przychodzi, płaci za coś czego nie widział, siedzi dwie godziny w ciemnej sali — trzeba o niego dbać, trzeba go dopieszczać. On tu jest najważniejszy. Jeśli jesteście innego zdania to nie rozumiecie kina.

======================================


Tips on How to Plan a Character’s Journey

(from: http://www.suite101.com/content/character-arc-a71513)

In Techniques of the Selling Writer, Dwight Swain wrote, “Anything endangering survival or happiness creates fear.” And the point of creating fear is to introduce tension.

Tension is what hooks readers.

A protagonist’s character arc should progress from happiness to fear to tension (for most of the book) and back to happiness. It’s cyclical.

Create a Short Setup [ACT 1 - EXPOSITION]

This establishes who the character is before the events of the story. A writer should show what the character desires, what constitutes happiness for the protagonist.

Keep this section short, or incorporate the information within the action of the first few pages. Most readers prefer a quick start to the story.

The character has a clearly defined desire that he is aware of – his/her WANT (or external goal)

The readers are hinted that the character NEEDS something he/she is unaware of – the NEED (or internal goal)

Hit the Protagonist With the Inciting Incident [second part of ACT 1]

Also called the Catalyst, this is an external event that propels the character into the story.

It is some form of change that endangers what the protagonist desires or what makes the protagonist happy.

A writer can set up the protagonist’s emotional state and give a hint of how he will change emotionally in the story.

The Inciting Incident usually results in the protagonist making a choice to pursue his external goal.

The protagonist’s behavior or choice causes the rest of the action, the rest of the story.

Obstacles Should Hinder the Protagonist’s External Goal [ACT 2 – the body of film]

There are often three major turning points in the story, made up of three major disasters—events which hinder the protagonist from reaching his external goal.

These events cannot simply be bad things that happen. They have to be things which specifically work against the protagonist’s external goal.

Each disaster should make things worse and worse for the protagonist, hemming him in, taking away his choices. This will build tension and keep the reader reading.

The Climax Should Bring Everything to a Point

The climax of the story will bring the protagonist to a point physically and emotionally:

- physically, the disasters have boxed him in so that he must fight from a corner.

- emotionally, the protagonist has finally realized what about himself needs to change in order for him to become a stronger, better person. This emotional crux is often called the Epiphany.

Usually, the protagonist is made to choose between either two good choices or two bad choices. In popular fiction, the hero usually chooses for the greater good, making a personal sacrifice of some sort. The Epiphany and self-realization come into play here, making the hero act on the principle he has recently learned.

The Resolution Delivers a Satisfying Ending [ACT 3 – the conclusion]

Often in popular fiction, once the protagonist has made this awful choice and everything has gone south, rescue comes from without. The cavalry arrives, an enemy turns friend, a friend rises from the grave.

The ending is satisfying to the reader because the protagonist has already proven himself to be worthy of his Happily Ever After—when he made the right choice in the Climax.

The ending may or may not give the protagonist his external goal. Sometimes the hero finds satisfaction in not attaining his goal—because he has learned something emotionally/spiritually that has made him a better person.

Analyze Your Character’s Arc

While these are a general guidelines to character arc, every story is different. While in one instance, tweaking a story to fit these points might make it a stronger story, in another instance, a story might be good enough on its own. It’s up to the writer to make the choice.

CHARACTER

Shrek

Fiona

Kate

Simba

Character flaw / dark side / secret





External goal (WANT)





Internal goal (NEED)





Inciting event





Obstacles





Climax





Resolution





No comments:

Post a Comment